Seminarium Odnowy Wiary odbyło się w dniach: od 23.10.2013 do 11.12.2013
Serdecznie zapraszamy do dzielenia się swoimi świadectwami z przeżytego Seminarium Odnowy Wiary. Nie możemy zakopać w ziemi tego co otrzymaliśmy. Kiedy będziemy się dzielić tymi wszystkimi cudami i znakami Bożego działania - nasza wiara będzie coraz bardziej wzrastała. Będzie także rosła kiedy zaczniemy się dzielić darami miłości Bożej i dbać o siebie nawzajem.
Swoje świadectwa można wysyłać na email : Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Można pisać o swoich doświadczeniach, uświadomieniu sobie pewnych spraw a także o cudach i uzdrowieniach bo takie również miały miejsce.
Poniżej przedstawiamy otrzymane już świadectwa :
----------------------------------------------------------------------
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Chcę oddać Bogu chwałę i podziękować Mu za uzdrowienie. W 12 r.ż. stwierdzono u mnie skoliozę lewostronną kregosłupa lędźwiowego. W zeszłym tygodniu został on wyprostowany, a także wydłużyła się moja krótsza noga.
Nie wiem jak zareaguje moja krawcowa, która około miesiąca temu skracała mi jedną nogawkę spodni (teraz będzie musiała ją z powrotem wydłużyć) ;) Chwała Panu!
Iwona l.45
-----------------------------------
Niech Będzie pochwalony Jezus Chrystus ! Chciałabym podziękować Bogu za cud uzdrowienia. Bardzo dokuczały mi częste kołatania mojego serca (przyspieszona akcja serca) , które pojawiały się podczas wykonywania najprostszych czynności. Udało mi się pójść na mszę świętą z modlitwą o uzdrowienie, która odbyła się na rozpoczęcie Seminarium Odnowy Wiary. Po modlitwie kapłana wszystkie dolegliwości sercowe ustąpiły. Bogu Niech będą dzięki !
Ewa l.35
---------------------------------------------
Jestem 59 letnią kobietą , córką, żoną , matką , babcią i teściową. Wiele w życiu widziałam i przeżyłam, jednak Seminarium Odnowy Wiary w Trzebnicy, którego uczestnikiem byłam, wprowadziło w moje życie osobiste wielkie zmiany wewnętrzne. Moja wiedza dotycząca w/w spotkań jest zbyt płytka a może i żadna w porównaniu do osób ze wspólnot. Jedynym argumentem , który mnie do uczestnictwa skłonił, to miejsce - Bazylika św.Jadwigi. Natomiast sam udział w spotkaniach seminaryjnych pozwolił mi przybliżyć się do Boga. W dniu kiedy Duch Święty "rządził" Bazyliką w Trzebnicy, moje odczucia były nawet nie umiem nazwać jakie. Wewnątrz czułam niby lęk , chaos, zamieszanie, niepewność. Natomiast w momencie kiedy nade mną się modlono (choć byłam bardzo spięta) poczułam spokój, błogość, choć w dalszym ciągu byłam jakby zablokowana. Potem kiedy byłam skupiona w modlitwie w ciszy Bazyliki, słychać było dziwne krzyki, histeryczne odgłosy śmiechu i nierzadko leżące postacie ludzi różnej płci i wieku. To bardziej utwierdziło mnie w tym gdzie jestem i co przeżywam. Dalsze spotkania były coraz piękniejsze , bardziej zrozumiałe a "marsz" ludzi chorych uświadomił mi wielkość istnienia i Jego wielkiej mocy, tj. Boga , który nas bardzo kocha przez ludzi , których spotykamy wokół siebie. Cieszę się że mogłam być tego świadkiem .
Z Panem Bogiem
Krystyna
---------------------------------------
"Chwalę Cię, Panie, całym sercem, opowiadam wszystkie cudowne Twe dzieła.
Cieszyć się będę i radować Tobą, psalm będę śpiewać na cześć Twego imienia, o Najwyższy." (Ps 9,2-3)
Szczęść Boże,
Czas Seminarium Odnowy Wiary był prawdziwie błogosławionym czasem. Przez kilka tygodni, każdego dnia ponad setka ludzi - uczestników seminarium, pochylała się nad Pismem Św., aby rozważać Słowo przeznaczone do rozważania na każdy dzień tych rekolekcji. Spotykaliśmy się później w małych grupach aby dzielić się swoimi myślami i doświadczeniem wiary.
Pan Bóg jakby potwierdzał Swoją obecność wśród nas poprzez cudowne wydarzenia które stawały się udziałem uczestników Seminarium. Każdego tygodnia docierały do nas coraz to nowe historie , które budowały naszą wiarę i kazały nam z serca dziękować Bogu za Jego wielką dobroć.
Rozpoczęliśmy Seminarium od mszy z modlitwą o uzdrowienie, po której zgłaszały się do nas osoby : z uzdrowionym sercem, ręką z choroby reumatycznej. Tydzień później mieliśmy konferencję i pierwsze spotkanie w małych grupach. Jeden z animatorów zgłosił że miał za mało wydrukowanych materiałów do rozważania Słowa dla uczestników, pomimo to starczyło dla każdego (cudownie przybyło kilka sztuk).
Mocnym przeżyciem była adoracja krzyża przed którym uczestnicy seminarium wyrzekali się swoich złych skłonności i wybierali Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela. Słyszałem świadectwo mężczyzny, który miał w swoim życiu świadomość zniewolenia i od początku tego dnia doświadczał wielu przeszkód aby nie dotrzeć na to spotkanie (łącznie ze zdarzeniem drogowym w którym uszkodził swój samochód), pomimo tego przyszedł i w końcu mógł poczuć wolność jaką może dać tylko Chrystus.
Tydzień później modliliśmy się o "wylanie Ducha Świętego" - było to niesamowite doświadczenie. Widzieliśmy jak na naszych oczach ludzie doświadczają obecności Bożej. Część z nich nie mogła ustać na swych nogach i po prostu przewracali się na ziemię. Widziałem jak ich twarze przemieniały się nabierając pokoju, miłości, radości,... Każdy z podchodzących do tej modlitwy otrzymywał cytat z Pisma Św. Zdumiewała mnie trafność tych słów. Mówiłem pewnej kobiecie że myślę że Pan Bóg chciałby dać jej radość, aby mogła śpiewać w swym sercu. Drugi animator który nie słyszał tego co do niej mówię, zapisał dla niej cytat do rozważenia - PS 40,4 ("I włożył w moje usta śpiew nowy, pieśń dla naszego Boga"). Było to niejako potwierdzenie dla niej i dla nas animatorów o prawdziwości tego słowa.
Kolejne dni przynosiły następne niesamowite zdarzenia : wyprostowanie wykrzywionej twarzy pewnego mężczyzny, wydłużenie kończyny do normalnej długości u Iwonki, uwolnienie młodego chłopaka (o. Andrzej jako egzorcysta diecezjalny służył również modlitwą uwolnienia kiedy go ktoś o to poprosił), decyzja o unormowanie statusu związku z partnerskiego na małżeński pewnej pary. Wielkim przeżyciem była dla nas również informacja że jeden z uczestników seminarium nie doczekał końca rekolekcji - Pan powołał go do siebie wcześniej. Pociechą było dla nas to że zmarł po nabożeństwie adoracji krzyża i przyjęcia Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Odszedł jako człowiek nawrócony, oddawszy wcześniej swoje życie Bogu. Dało nam to też do myślenia, jak ważne jest głoszenie ludziom Chrystusa. Nie wiemy przecież kiedy przyjdzie czas na każdego z nas.
Seminarium zakończyło się agapą czyli ucztą miłości - każdy z uczestników przyniósł ze sobą jakiś poczęstunek i mogliśmy wspólnie biesiadować. Myślę że duża salka katechetyczna nie widziała jeszcze tylu ludzi na raz :-)
Za wszystkie te dobrodziejstwa, dary i łaski mogliśmy podziękować w czasie mszy św dziękczynnej dnia 30.12 w bazylice.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu..... Dziękujemy Ci Boże.
Tomek
lat 40
---------------------------------------
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Mam na imię Marcin i chciałbym się z Państwem podzielić moją historią- historią mojego uzdrowienia.
Mam 25 lat, urodziłem się w rodzinie katolickiej i zawsze uważałem się za osobę wierzącą.
Wierzącą niepraktykującą- jak to się ładnie przyjęło określać osoby takie jak ja :) Nie rozumiałem dlaczego ludzie się tak oburzają na to stwierdzenie. Nie przeszkadzało mi to bo przecież wierzyłem w Boga. Mało tego, modliłem się! (pacierz i zdrowaśki, których mnie mama w dzieciństwie nauczyła (śmiech)). Wierze, modlę się, nikogo nie zabiłem ani nie okradłem więc o co chodzi z tym kościołem? Chodzenie do kościoła kojarzyło mi się bardziej z jakąś narodową tradycją niż ze spotkaniem z Bogiem. Bóg jest wszędzie więc co za różnica czy pomodlę się w domu czy w kościele? Kiedy rodzina i bliscy mówili mi idź do kościoła zawsze odpowiadałem, że żeby wierzyć w Boga nie potrzebuje kościoła ani księży. Równie dobrze mogę się pomodlić w domu. Po co mam tracić czas i słuchać ciągle tego samego? Jak już jakimś cudem mojej dziewczynie udało się mnie wyciągnąć w niedziele do kościoła to zawsze wracałem jakiś przygnębiony. W ogóle nie rozumiałem tego co tam się dzieje. Rzadko chodziłem do kościoła. Bardzo rzadko.
Pewnego dnia, przypadkiem (teraz już wiem, że u Pana Boga nie ma przypadków) usłyszałem, że w naszej Bazylice będzie msza z egzorcystą. Nie to żebym czuł, że potrzebuję egzorcysty- przecież byłem wierzący! (śmiech). Poszedłem z czystej ciekawości. Niby normalna msza i nic nadzwyczajnego się nie działo. Do czasu, aż kapłan nie zaczął zapraszać pod ołtarz ludzi, którzy mieli jakieś problemy zdrowotne. Myślę sobie: „od dziecka męczę się z zatokami, więc jak już tu jestem to pójdę, może akurat...”. Poszedłem pod ołtarz i stanąłem w kolejce. Wtedy zobaczyłem jak jedna z osób, którą ksiądz egzorcysta złapał za ręce, nagle osunęła się, jakby tracąc przytomność. Po chwili wstała ze łzami w oczach i uśmiechem na twarzy. Za chwile kolejna osoba upadła. I jeszcze jedna. Dużo osób przede mną tak upadało. W ogóle nie rozumiałem co się dzieje, dlaczego ci ludzie się przewracają zaraz po tym jak ksiądz łapie ich za ręce (teraz wiem, że był to spoczynek w Duchu Świętym). Bałem się tego bo nigdy wcześniej czegoś podobnego nie widziałem ani nie doświadczyłem, ale zarazem czułem ogromne pragnienie, które ciągnęło mnie do przodu. Gdy byłem już bardzo blisko i zbliżała się moja kolej zacząłem w myślach wołać do Pana Jezusa i prosić Go żeby do mnie przyszedł. Nie wiem skąd zrodziło się we mnie takie pragnienie. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Kiedy ksiądz złapał mnie za ręce ja również osunąłem się na posadzkę. Poczułem jakby moje myśli, problemy, zmartwienia, wszystkie negatywne emocje mnie opuściły. Poczułem w sercu spokój, którego tak mi brakowało. Gdy wstałem nie sądziłem, że z czegokolwiek zostałem uzdrowiony. Zatoki dalej mnie bolą (śmiech). Jednak Pan Bóg wiedział lepiej gdzie potrzebuję uzdrowienia. Dostałem dużo więcej, niż mógłbym chcieć. Moje życie zmieniło się całkowicie. Zrozumiałem,a raczej dane było mi zrozumieć, że Jezus jest ciągle pośród nas i prosi tylko o to, abyśmy otworzyli dla Niego swoje serce. Zaufałem Panu. Otworzyłem swoje serce i pozwoliłem aby zrobił ze mną co zechce. Zrozumiałem, że On jest naszym przyjacielem, który pragnie naszego dobra, naszego szczęścia, bardziej niż my sami. Każdego dnia widzę jak wielkich rzeczy we mnie dokonuje. Dopiero teraz wiem co to znaczy wierzyć w Boga i jak wielka radość z tego wynika.
Pozdrawiam serdecznie!
Marcin
--------------------------------------------------------
Dziękujemy Ci Boże za Magdę która brała udział w naszym Seminarium Odnowy Wiary, gdzie poznała i doświadczyłą Łaski Bożej. W ostatnich tygodniach przyjęła sakramenty chrztu, komunii , bierzmowania i małżeństwa.
Chwała Panu !!!
Alleluja !!